Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Moja przygoda z fliperami
#5
Big Grin 
No dobra - to lecimy po krotce z latami 80- tymi
Gdzies na przelomie lat 79/80 zaczely wkraczac pierwsze EE do polskich poowincjonalnych salonow . Nie mowimy teraz o Zjednoczocznych Zakladow Przedsiebiorstw Rozrywkowych tylko o prywatnych ajentach.
Prywatni i marynarze przywozili zzagranicy uzywane maszyny, a ZPPR importowalo nowe, najczesciej Bally,do swoich salonow gier...
Kto pamieta salon gier w katowickim spodku po lewej stronie od glownego wejscia ??? Byly flipery i za kotara jednorekie bandyci ....mechaniczne. I wogole - Etykieta jak we francuzkich kasynach - nie w trampkach i nie w wychechlanym T-shircie tylko w porzadnych ciuchach.
Bylem tam tylko raz i zostawilem calomiesieczna wyplate po to zeby jakies 10 min. pozniej uslyszec dzwonki z JACKPOT!!! na mojej maszynie ... zabraklo mi pare stow.... a do domu trzeba bylo za cos jechac. Flipery byly relatywnie prawie nowe (z dzisiejszego punktu widzenia) ale do kasyna sie jechalo zeby cos wygrac a nie dla rozrywki.
Fliper zawsze mnie fascynowal ale dosc szybko poznalem, ze sa flipery gdzie przypadkowo mozna uzyskac bylo duzo punktow a i takie co bylo na nie "zapracowac" turniejowe z dzisiejszego punktu widzenia- jednym z nich byl Wiliams OXO. Na tym fliperze grali przewaznie taksowkarze, salaciarze i cinkciarze o duze sumy a nawet o kluczyki z samochodu!!!
Wtedy, z najlepszym kumplem, tez zaczelismy grac na pieniadze. Trzeba sie bylo wtedy wytrenowac. zaczelismy, jak jego matka poslala z reichu TV-Game do telewizora. Bylo kilka opcji ale najbardziej interesowal nas Ping-Pong (chyba Atari...)Gry tego typu staly u nas w conajmniej 2-3 miejscach. Trenowalismy godzinami na ruskim Rubinie i chyba bylismy najlepsi w miescie i okolicy.
ten trick byl grac z "burakiem" o najpierw male sumy i ciagle przegrywac ... potem stawka wzrastala i przegrywalo sie dalej ... a potem jeszcze o wieksza sume, no a potem nie wielka iloscia punktow wygrac - zeby tylko nie podpasc ... i tak dalej i co raz wieksza kasa.
W tamtych czasach, jeszcze przed wojna jaruzelskiego miajem wiecej kasy z gier na arkadach i fliperach niz od mojego (panstwowego) pracodawcy. Oczywiscie hazard byl zabroniony ;-) ale kto nas kontrolowal, wsrod graczy byli tez gliniarze i wojskowi.
Przypomnialo mi sie, 79/80, ostatni rok w technikum, pierwszy miesiac wakacji pracowalo sie gdzies na "czarno" na budowie albo na plantacji i w sierpniu - kasy bylo nie malo i sie jechalo z kumplami nad morze do Pustkowia (miedzy Pobierowem a Trzesaczem/Rewalem)
Pamietam, ze w ciagu pierwszych 3-4 dni prawie cala kase wrzucilem do fliperow ktore staly na glownym wejsciu na plaze w Pobierowie (2 wozy Drzymaly). O kase bylo trudno grac, bo takich cwaniakow jak ja bylo tam jak na umor.
Trzeba bylo isc do roboty na sianokosy da rolnika, zeby na zycie i bilet powrotny do domu zarobic ...
Pamietam jeszcze wypady do Wisly ... Przed restauracja Centralna od strony parkingu, stalo mnostwo fliperow - juz nowoczesnych - EE.
Gottlieb Genie, Black Hole, Haunted House, Flash, Gorgar, 8 Ball, i wiele innych - kto pamieta ?
W polowie lat 80-tych "musialem" sie ozenic i na pare lat skonczyla sie przygoda z fliperami.... ale o tym juz pozniej, jesli kogos to interesuje. Komentarze i podpowiedzi chetnie widziane
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości